Lider Polskiej Hokej Ligi dopisał do swojego dorobku kolejne trzy punkty, które jednak nie przyszły łatwo. Sanoczanie, którzy zagrali na trzy formacje postawili trudne warunki GieKSie. Ostatecznie katowiczanie wygrali 5:4 a decydującego gola zdobyli dopiero w 55 minucie.

 

 

Mecz w Katowicach rozpoczął się z godzinnym opóźnieniem, gdyż awaria rolby zmusiła gospodarza obiektu do sprowadzenia innej z Tychów. W ekipie z Sanoka zabrakło aż pięciu podstawowych zawodników. Na urazy i choroby narzekają Eemeli Piipo, Maciej Bielec, Maciej Witan, Mateusz Wilusz i Marek Strzyżowski.
 
Początek meczu idealnie ułożył się dla gospodarzy, którzy zdobyli bramkę już w 57 sekundzie. Patryk Krężołek długim podaniem uruchomił Mathiasa Lehtonena, który wykorzystał niezdecydowanie w bramce Patrika Spěšnego i zagrał wzdłuż bramki do Anthona Erikssona. Szwed strzałem z najbliższej odległości dał prowadzenie swojej drużynie.
 
Druga bramka padła gdy na lodzie było po czterech zawodników. Świetną indywidualną akcją popisał się Carl Hudson, który wykorzystał statyczność rywali i ze spokojem ich minął a następnie przymierzył pod poprzeczkę. Goście jednak nie poddawali się i próbowali nawiązać kontakt z rywalem. Stało się tak w 15 minucie gdy Łukasz Łyko z bliska pokonał Johna Murraya. Gospodarze odskoczyli ponownie na dwie bramki w 17 minucie gdy Mathias Lehtonen huknął z bulika.
 
W drugiej tercji sanoczanie odmienili losy spotkania. Katowiczanie oddali trzy razy więcej strzałów, ale żaden nie zdołał wpaść do bramki. Goście oddali ich tylko 6, a połowa z nich znalazła drogę do bramki. Najpierw w 32 minucie Toni Henttonen podał pod bramkę a tam guma odbiła się od Carla Hudsona i zaskoczyła Murraya. Dwie minuty później z kontrą ruszył Jakub Bukowski i strzałem z nadgarstka sprzed bulika zaskoczył bramkarza gospodarzy. GieKSiarze rzucili się od razu do ataku, jednak tak nieskutecznie, że strata Patryka Wronki skończyła się bramką dla gości. Ofiarnie upadając na lód Łukasz Łyko zagrał do Konrada Filipka a ten w sytuacji sam na sam na raty wyprowadził sanoczan na prowadzenie. Złości w boksie nie ukrywał na taki stan sytuacji trener Jacek Płachta.
 
Ostatnia odsłona przyniosła całkowitą dominację gospodarzy, którzy zamknęli rywali w ich tercji i oddali aż 20 strzałów na bramkę Spěšnego. Do wyrównania doprowadził Grzegorz Pasiut a zwycięskiego gola w 55 minucie zdobył Patryk Wronka, który zrehabilitował się za wcześniejszą pomyłkę. Napastnik GieKSy z pierwszego krążka huknął ze środka tercji i zaskoczył zasłoniętego Spěšnego.

Katowiczanie zdobyli ważne trzy punkty, doświadczeni napastnicy wzięli ciężar gry na swoje barki dając zwycięstwo swojej drużynie. Sanoczanie pokazali charakter, zostawili sporo serca na lodzie jednak na trzy formacje nie dali przez trzy tercje skutecznie odeprzeć ataki liderowi PHL.
 
 
- Zagraliśmy bardzo dobrze w pierwszej tercji, w drugiej odeszliśmy od naszego planu meczowego. W ostatniej odsłonie pokazaliśmy charakter i potencjał jaki mamy. Jednak musimy grać bardziej konsekwentnie przez całe 60 minut - wyjaśnił po meczu trener GKS Katowice, Jacek Płachta.
 
- To był ciężki mecz, bo graliśmy tylko na trzy formacje. Moim zdaniem zostawiliśmy sporo zdrowia, dobrze walczyliśmy i znów pokazaliśmy, że możemy wygrać z każdą drużyną w tej lidze. Dzisiaj zabrakło niewiele - dodał Toni Henttonen, napastnik Ciarko STS Sanok.
 
GKS Katowice - Ciarko STS Sanok 5:4 (3:1, 0:3, 2:0)
1:0 Anthon Eriksson - Mathias Lehtonen, Patryk Krężołek (00:57)
2:0 Carl Hudson - Patryk Wronka, Grzegorz Pasiut (08:41, 4/4)
2:1 Łukasz Łyko - Konrad Filipek, Krystian Mocarski (14:29)
3:1 Mathias Lehtonen - Grzegorz Pasiut, Carl Hudson (17:20, 5/4)
3:2 Toni Henttonen - Aleksi Hämäläinen, Marcin Biały (32:01, 5/4)
3:3 Jakub Bukowski - Radosław Sawicki (34:20)
3:4 Konrad Filipek - Łukasz Łyko (39:17)
4:4 Grzegorz Pasiut - Patryk Wronka, Bartosz Fraszko (43:50)
5:4 Patryk Wronka - Bartosz Fraszko, Grzegorz Pasiut (54:37)

Sędziowali: Patryk Kasprzyk, Krzysztof Kozłowski  (główni) - Wojciech Moszczyński, Michał Gerne (liniowi)
Minuty karne: 6-12
Strzały: 51-19 (13:8, 18:6, 20:5)
Widzów: 650

GKS:
Murray (Miarka n/g) - Hudson, Wanacki (4); Eriksson, Lehtonen, Krężołek - Rompkowski, Jakimienko; Fraszko (2), Pasiut, Wronka - Wajda, Kruczek; Bepierszcz, Monto, Michalski - Musioł, Krawczyk; Prokurat, Smal, Mularczyk.
Trener: Jacek Płachta

STS Sanok
(2): Spěšný (Świderski n/g) – Rąpała (2), Jekunen; Henttonen, Hämäläinen, Biały – Biłas (2), Pavúk (4); Sawicki, Tamminen, Bukowski (2) – Marva, Olearczyk; Filipek, Mocarski, Łyko oraz Florczak.
Trener: Marek Ziętara