Nie zabrakło emocji w niedzielnym spotkaniu 18. kolejki Polskiej Hokej Ligi na lodowisku im. Adam "Rocha" Kowalskiego w Krakowie. Hokeiści Comarch Cracovii pokonali Ciarko STS Sanok 5:3, jednak w trzeciej tercji goście zdobyli trzy gole i zapewnili podopiecznym Rudolfa Roháčka nerwówkę do ostatnich sekund spotkania.

 
 
Już w 12 sekundzie wynik meczu otworzył Damian Kapica, który zmienił lot krążka po strzale Jiříego Guli i zaskoczył Patrika Spěšnego. Wyrównać mógł pod koniec odsłony Jakub Bukowski ale przegrał pojedynek z Davidem Zabolotnym. Ta sytuacja zemściła się na sanoczanach już w następnej akcji gdyż błąd w ustawieniu przed bramką wykorzystał niepilnowany Damian Kapica.

W drugiej tercji sanoczanie nie mogli znaleźć sposobu na Davida Zabolotnego, który przez 40 minut obronił wszystkie 19 strzałów. W 28 minucie gospodarze podwyższyli wynik gdy Erik Němec wykorzystał dobre podanie Aleša Ježka i wystarczyło dołożyć tylko kija aby krążek wpadł do bramki.

Prawdziwe emocje przyszły dopiero w trzeciej tercji, ale najpierw wynik podwyższył Aleš Ježek, który zamknął akcję po świetnym dograniu Guli. Goście przebudzili się w 45 minucie gdy pierwszego gola zdobył Radosław Sawicki podczas gry w przewadze obsłużył go Jakub Bukowski. Sanoczanie poczuli "krew" i dążyli do kolejnych bramek. Udało się to jeszcze dwukrotnie. Najpierw Aleksandr Mokszancew objechał bramkę i wyłożył gumę Toniemu Henttonenowi, który dopełnił formalności.  Fiński napastnik na minutę przed końcem z pomocą Zabolotnego zdobył gola kontaktowego. Jednak gościom zabrakło już czasu na stworzenie klarownej sytuacji do wyrównania a jedna z kontr zakończyła się strzałem do pustej bramki przez Jewgienija Bodrowa.

- Cracovia wypunktowała kilka naszych błędów w obronie. Była w tym bardzo skuteczna, bo jakiejś znaczącej przewagi nie posiadała. Trzecia tercja to nasza dobra gra i spora przewaga. Powrót do gry przy stanie 4-3, jednak niestety nie udało się już odrobić strat aby zdobyć jakieś punkty - mówił po meczu Marek Ziętara, trener Ciarko STS Sanok.
 
- Przespaliśmy początek spotkania i szybko dostaliśmy bramkę. Cracovia grała cierpliwie i szczelnie w obronie ponad to dwa razy wykorzystali grę w przewadze i zrobiło się 4-0 - mówił Radosław Sawicki, napastnik sanoczan. - Pokazaliśmy charakter i walczyliśmy do końca, czego efektem były trzy strzelone bramki w trzeciej tercji. Było blisko remisu ale musimy sobie powiedzieć, że Kraków wygrał zasłużenie bo zrobiliśmy za dużo błędów - dodał.
 
Comarch Cracovia - Ciarko STS Sanok 5:3 (2:0, 1:0, 2:3)
1:0 Damian Kapica - Grigorij Miszczenko, Jiří Gula (00:12)
2:0 Damian Kapica - Grigorij Miszczenko, Jakub Šaur (17:49)
3:0 Erik Němec - Aleš Ježek, Damian Kapica (28:15, 5/4)
4:0 Aleš Ježek - Jiří Gula - Erik Němec (43:34, 5/4)
4:1 Radosław Sawicki - Jakub Bukowski, Julius Marva (45:05, 5/4)
4:2 Toni Henttonen - Aleksandr Mokszancew, Sami Jekunen (48:33)
4:3 Toni Henttonen - Aleksandr Mokszancew, Sami Tamminen (58:56)
5:3 Jewgienij Bodrow - Grigorij Miszczenko, Damian Kapica (59:47, do pustej bramki)

Sędziowali: Sebastian Kłaczyński, Bartosz Kaczmarek (główni) - Grzegorz Cudek, Artur Hyliński (liniowi)
Minuty karne: 8-4
Strzały: 31-35
Widzów: 400

Cracovia: Zabolotny – Gula, Šaur; Miszczenko, Němec, Kapica (2) – Dudaš, Müller; Ismagiłow, Bodrow (2), Woroszyło – Ježek, Kinnunen; Brynkus, Jacenko (4), Popiticz – Csamangó, Shirley, Augustyniak oraz Kamiński i Gosztyła.
Trener: Rudolf Roháček

Ciarko STS: Spěšný – Pavúk (2), Jekunen; Henttonen, Hämäläinen, Bukowski – Marva, Olearczyk; Sawicki, Tamminen, Mokszancew – Piippo, Biłas; Biały, Mocarski, Wilusz (2) oraz Florczak i Bielec.
Trener: Marek Ziętara