Ależ emocje przy Siedleckiego! Hokeiści Marmy Ciarko STS-u Sanok napsuli dziś wiele krwi Comarch Cracovii, utrzymując z faworyzowanym rywalem remisowy wynik. Na dwanaście sekund przed końcem jednak Daniel Krenželok umieścił krążek w siatce i dał „Pasom” trzy punkty.

 

Rozegrany tuż przed reprezentacyjną przerwą mecz w Jastrzębiu pokazał, że pod Wawelem wyciągnięto wnioski z klęski przeciwko Re-Plast Unii. Meczem z STS-em Cracovia chciała tylko to potwierdzić. Gospodarze, jako faworyt, przejęli inicjatywę i zepchnęli rywala do defensywy. Ten próbował wprawdzie zawiązać jakąś ofensywną akcję, ale zapędy te udaremniane były już w samym zalążku. Miejscowi naciskali, raz po raz angażując wracającego do sanockiej bramki Dominika Salamy. Fin w pierwszym po powrocie do STS meczu na brak pracy narzekać nie mógł, z której jednak wywiązywał się dobrze. Dzielnie bronił ataki przeciwnika i zachowywał czyste konto.

Gdzieś na półmetku pierwszej odsłony mieliśmy szereg kar i przez dobre kilka minut nie oglądaliśmy na tafli pełnych składów. Gospodarze złapali dwie kare techniczne...Prostych błędów przeciwnika jednak sanoczanie nie potrafili wykorzystać i tylko niewiele więcej angażowali bramkarza, jak przez ostatnie dziesięć minut. Po powrocie do pełnych zestawień obraz gry powrócił do oglądanego dotychczas – Cracovia biła głową w mur, podobnie jak próbujący założyć zamek Sanok.

W 18.minucie, kiedy to publika myślami była już na przerwie, Konrad Filipek spróbował po raz kolejny zawiązać ofensywną akcję dla swojego zespołu. Po rajdzie z prawej flanki posłał krążek w kierunku Filipa Krasanovskiego, który nie zdążył zamknąć w łapacze z pozoru niegroźnego strzału. Guma zatrzepotała w siatce, co przy Siedleckiego wywołało niemałe zdziwienie. Zarówno kibice, jak i hokeiści, na przerwę schodzili lekko zszokowani. Po dwudziestu minutach rywalizacji sensacyjnie prowadził STS…

Dzięki bramce sanoczanie złapali trochę wiatru w żagle. W drugiej nieco odważniej wyprawiali się z kontratakami, dając Krasanovskiemu parę szans do rehabilitacji. Czech ze słowackim paszportem nie pozwalał sobie już jednak na dekoncentracje, z kolei jego koledzy w ofensywie desperacko szukali wyrównania. Mimo upływu czasu dalej ono nie przychodziło…

W 31.minucie „Pasy” grały w przewadze. Po kilku książkowych, ale nieskutecznych próbach rozegrania Daniel Krenželok w końcu otrzymał gumę na niebieskiej. Niepilnowany obrońca zdecydował się uderzyć, co okazało się wyśmienitą decyzją. Trafił pod poprzeczkę, dając gospodarzom upragniony remis. Do końca drugiej tercji podopieczni Rudolfa Roháčka kolejnymi atakami szli po kolejne gole, lecz Salama do spółki z blokiem obronnym nie puścili żadnego gola. Ich koledzy w ofensywie także nie znaleźli już sposobu na przeciwnego golkipera, więc na rozstrzygnięcie poczekać trzeba było do końcowego aktu…

Z początkiem trzeciej tercji spotkanie nieco się wyrównało. I Cracovia dalej naciskała, i Sanok śmielej poczynał sobie w ofensywie. Sypać zaczęły się też kary – raz po małopolskiej, raz po podkarpackiej stronie. Kwestią czasu było, aż ktoś z handicapu gry w przewadze skorzysta…

W 47. minucie STS grał w pięciu na trzech. Po kilku szybkich podaniach na prawym buliku w dogodnym położeniu znalazł się Christian Lindberg. Szwed huknął jak z armaty, nie dając szans bramkarzowi, a dzięki temu świetnemu uderzeniu sanoczanie ponownie wyszli na prowadzenie.

Ich radość trwała… nieco ponad dwie minuty. Po tym czasie Radosław Sawicki, prawdopodobnie chcąc podać, zza linii posłał krążek w kierunku bramki. Tam szczęśliwie odbił się od jednego z rywali i wylądował w siatce. W efekcie na tablicy wyników ponownie widniał remis.

Utrzymywał się on przez następne minuty i mimo prób za żadne skarby chciał ulec zmianie. Zarówno goście, jak i miejscowi, szukali przechylającej szalę na swoją korzyść bramki. Starania te jednak kończyły się jedynie na jęku zawodu trybun. Im bliżej było syreny, tym większą przewagę zyskiwały „Pasy”. Miejscowi za wszelką cenę zwyciężyć chcieli za trzy punkty, a z biegiem błyskawicznie lecącego czasu gol zdawał się wisieć w powietrzu.

Na dwanaście sekund przed końcem hala przy Siedleckiego wpadła w euforię. Daniel Krenželok znalazł się z krążkiem w średniej odległości przed bramką, nie za blisko, ani nie za daleko. Czech przymierzył, silnie, acz precyzyjnie uderzył… a po chwili uniósł ze szczęścia ręce w górę. Krążek zatrzepotał w bramce, a „Pasy” pierwszy raz tego wieczora objęły prowadzenie. Nie pozwoliły wydrzeć go sobie już z rąk i w końcowym rozrachunku to miejscowi świętowali cenny komplet punktów. Choć STS dzielną postawą napsuł przeciwnikowi krwi, do domu wracał z niczym…

Comarch Cracovia - Marma Ciarko STS Sanok 3:2 (0:1, 1:0, 2:1)
0:1 Konrad Filipek - Karol Biłas, Bartosz Florczak (18:23),
1:1 Daniel Krenželok - Martin Látal, Adam Raška (29:42, 5/4),
1:2 Christian Lindberg - Alexis Binner, Lauri Huhdanpää (46:33, 5/3),
2:2 Radosław Sawicki - Adam Raška (48:42),
3:2 Daniel Krenželok - Martin Kasperlík, Gustaf Berling (59:48).

Sędziowali: Sebastian Kryś, Mateusz Krzywda (główni) -Artur Hyliński, Jacek Szutta (liniowi).
Minuty karne: 14-12.
Strzały: 32-34.
Widzów: 500.

Cracovia: F. Krasanovský - S. Bieniek, J. Žůrek;M. Látal, A. Raška, R. Sawicki - A. Younan (2), V. Kunst (2), J. Lundgren (2), M. Bezwiński, T. Vildumetz - M. Jaracz, D. Krenželok (4), M. Kasperlík, G. Berling, F. Kapica - L. Motloch, D. Kapa, K. Sterbenz, K. Wróbel, K. Mocarski.
Trener: Rudolf Roháček

STS Sanok: D. Salama - C. MacEachern, J. Burzík;K. Filipek (2), S. Tamminen, M. Viitanen (2) - A. Binner, C. Lindberg;S. Dobosz, J. Ceder (2), L. Huhdanpää (2) - B. Florczak, K. Biłas (2);D. Ginda, M. Dulęba, M. Strzyżowski (2) - D. Musioł;F. Sienkiewicz, L. Miccoli, K. BukowskiorazS. Fus.
Trener: Elmo Aittola.