Sanoczanie są najmłodszym zespołem w lidze i po czteroletniej przerwie powrócili do Polskiej Hokej Ligi. Po 11 kolejkach zdobyli 11 punktów, co uważa się za spory sukces beniaminka. - Mamy młoda drużynę, która się uczy, ale pokazujemy, że nie poddajemy się już przed meczem. Nie oddajemy punktów, tylko każdy kto gra przeciwko nam musi się mocno natrudzić - mówi Jakub Bukowski, napastnik Ciarko STS Sanok.
HOKEJ.NET: – Sprawiliście wczoraj niespodziankę wygrywając w Krakowie. Co było kluczem do zwycięstwa? Czy trzy punkty na tak trudnym terenie Was jeszcze bardziej podbudują?
– Cieszę się, że udało się wygrać. Kluczem do wygranej była bardzo dobra postawa naszego bramkarza, a także mądra gra w obronie i szybkie kontrataki. Takie zwycięstwo na pewno buduje.
Czy największą wagę przykładacie do defensywy i grze z kontry? Napór Krakowa był wczoraj niepodważalny przez cały mecz, a jednak to nie wystarczyło, by Was pokonać.
– Wiedzieliśmy, że to musi być nasz sposób na mecz i udało nam się go zrealizować głównie dzięki naszemu świetnemu bramkarzowi.
Zdobyłeś swojego trzeciego gola w lidze, a wcześniej mogłeś narzekać na swoją skuteczność. Teraz wykorzystałeś swoją okazję. Pracowałeś nad tym?
– Na pewno byłem troszkę zdenerwowany faktem, iż miałem mnóstwo sytuacji, a praktycznie nic nie chciało wpadać. Wczoraj na szczęście udało się strzelić bramkę, ale najważniejsza jest drużyna i w takim przypadku jak wczoraj, cenne zwycięstwo. W ostatnim czasie starałem się zwrócić uwagę na treningach na koncentrację przy sytuacjach bramkowych i starałem się traktować je jak sytuacje meczowe. Wiadomo, nie zawsze się to udaje, ponieważ trening nigdy nie będzie meczem. Jednak myślę, że trzeba na to zwracać uwagę na zajęciach i dawać z siebie sto procent w każdym najeździe na bramkę.
– Na pewno byłem troszkę zdenerwowany faktem, iż miałem mnóstwo sytuacji, a praktycznie nic nie chciało wpadać. Wczoraj na szczęście udało się strzelić bramkę, ale najważniejsza jest drużyna i w takim przypadku jak wczoraj, cenne zwycięstwo. W ostatnim czasie starałem się zwrócić uwagę na treningach na koncentrację przy sytuacjach bramkowych i starałem się traktować je jak sytuacje meczowe. Wiadomo, nie zawsze się to udaje, ponieważ trening nigdy nie będzie meczem. Jednak myślę, że trzeba na to zwracać uwagę na zajęciach i dawać z siebie sto procent w każdym najeździe na bramkę.
Sanocka drużyna opiera się na wychowankach, a macie już 11 punktów. Przed sezonem ten wynik brałbyś w ciemno. Czy wysoko sobie postawiliście poprzeczkę?
– Myślę, że sami podnieśliśmy sobie wysoko poprzeczkę, ale każdy z nas daje z siebie sto procent i jak widać owocuje to. Mamy młoda drużynę, która się uczy, ale pokazujemy, że nie poddajemy się już przed meczem. Nie oddajemy punktów, tylko każdy kto gra przeciwko nam musi się mocno natrudzić. Cieszy mnie bardzo fakt, iż w naszej drużynie jest tak wielu wychowanków.
– Myślę, że sami podnieśliśmy sobie wysoko poprzeczkę, ale każdy z nas daje z siebie sto procent i jak widać owocuje to. Mamy młoda drużynę, która się uczy, ale pokazujemy, że nie poddajemy się już przed meczem. Nie oddajemy punktów, tylko każdy kto gra przeciwko nam musi się mocno natrudzić. Cieszy mnie bardzo fakt, iż w naszej drużynie jest tak wielu wychowanków.
W niedzielę przyjeżdża do Sanoka jeden z mocniejszych zespołów w lidze – oświęcimska Unia. Jak zagracie ze sporą grupą zawodników o nieprzeciętnym wyszkoleniu technicznym?
– Unia to bardzo dobra drużyna. Myślę, że mecz wyjazdowy w Oświęcimiu był dla nas jednym z najcięższych, gdyż nie mogliśmy sobie stworzyć dogodnych sytuacji i wiemy, że to spotkanie będzie bardzo trudne. Uważam, że powinniśmy zagrać mocno w defensywie, tak jak w Krakowie, a także liczyć na szanse z kontry.
– Unia to bardzo dobra drużyna. Myślę, że mecz wyjazdowy w Oświęcimiu był dla nas jednym z najcięższych, gdyż nie mogliśmy sobie stworzyć dogodnych sytuacji i wiemy, że to spotkanie będzie bardzo trudne. Uważam, że powinniśmy zagrać mocno w defensywie, tak jak w Krakowie, a także liczyć na szanse z kontry.
Czy gra bez kibiców będzie dla Was odczuwalnym czynnikiem?
– Na pewno brak kibiców, a w szczególności w tak wyjątkowym miejscu jakim jest Sanok będzie bardzo odczuwalny i zapewne będzie nam się grało trudniej niż w poprzednich domowych spotkaniach. Każdy z nas musi dać z siebie sto procent i walczyć od pierwszej do ostatniej sekundy, nawet jeżeli kibiców nie ma na trybunach.
– Na pewno brak kibiców, a w szczególności w tak wyjątkowym miejscu jakim jest Sanok będzie bardzo odczuwalny i zapewne będzie nam się grało trudniej niż w poprzednich domowych spotkaniach. Każdy z nas musi dać z siebie sto procent i walczyć od pierwszej do ostatniej sekundy, nawet jeżeli kibiców nie ma na trybunach.
Rozmawiał: Sebastian Królicki - www.hokej.net