Hokeiści Ciarko STS Sanok przegrali w piątkowy wieczór z GKS Katowice 0:5. Katowiczanie przez całe spotkanie dominowali nad rywalem a czyste konto zachował bramkarz "GieKSy" Juraj Šimboch.

Już od pierwszych minut kontrolę nad spotkaniem przejęli goście, którzy długo utrzymywali się przy krążku. Pierwsza bramka padła w 4 minucie po błędzie defensywy i w sytuacji sam na sam Mateusz Michalski pokonał Patrika Spěšnego. Sanoczanie pierwszy groźny strzał oddali dopiero w 12 minucie gdy uderzał Szymon Dobosz. Druga bramka padła gdy Filip Stoklasa zaskoczył Spěšnego strzałem z nadgarstka w 16 minucie.
 
W drugiej tercji padła tylko jedna bramka a zdobył ją Bartosz Fraszko, który pięknym strzałem ulokował gumę pod poprzeczkę po idealnym zagraniu Grzegorza Pasiuta. Gospodarze swoje okazje mieli do zdobycia gola pod koniec tercji gdy przez prawie dwie minuty grali 5 na 3, ale na przeszkodzie stanęła precyzyjność w oddawaniu strzału albo Juraj Šimboch był na posterunku. Wyborną okazję miał też Jesperi Viikilä ale trafił z bliska w słupek.
 
Ostatnia odsłona to spokojna gra gości, którzy kontrolowali przebieg spotkania. Punktowali za każdym razem gdy gospodarze zapędzili się za bardzo w tercję katowiczan. Najpierw podwyższył Patryk Krężołek, któremu gumę wyłożył Pasiut a następnie wynik ustalił Kruczek, który z ostrego kąta wykorzystał podanie Rohtli.
 
Po meczu powiedzieli:

Grzegorz Pasiut (napastnik GKS Katowice):
Długo był wynik 3:0 gdzie musieliśmy się pilnować aby nie dostać bramki łapiącej kontakt. Później zdobyliśmy szybko dwie bramki, które właściwe zakończyły ten mecz. Cieszymy się, że udało się wygrać bo wiadomo jak się w Sanoku trudno gra. Szkoda, że nie było publiczności bo dużo lepiej się gra przy nich. Ale mamy takie warunki, jakie mamy. Mieliśmy kilka sytuacji sam na sam, zdecydowanie więcej jak rywal takich które powinniśmy zamienić na bramki. W każdym meczu robimy niepotrzebne kary, na to jesteśmy uczuleni. Musimy wyciągać wnioski z każdej jednej kary. Dzisiaj było zdecydowanie za dużo nawet 3 na 5, ale pokazaliśmy, że potrafimy bronić i to cieszy.

Marcin Ćwikła (II trener Ciarko STS):
Wynik trochę za wysoki, ale nie graliśmy dobrze w pierwszej tercji. Po tej przerwie, było widać że brakowało kontaktu z mocną drużyną przez te dwa tygodnie. Pozostałe dwie odsłony trochę lepiej wyglądały, strasznie chcieliśmy zdobyć tego gola co było widać że nie raz się zapędziliśmy za daleko i w kontrze straciliśmy bramki. My swoich sytuacji nie potrafiliśmy wykorzystać, nawet 5 na 3, zaś przeciwnik nas doskonale kontrował. Stare przysłowie mówi gdy nie dasz bramki, to stracisz i tak właśnie dzisiaj było. Nie wykorzystaliśmy wiele przewag, lecz bramkarz Šimboch był dzisiaj w dobrej dyspozycji bo oddaliśmy sporo strzałów.

Ciarko STS Sanok - GKS Katowice 0:5 (0:1, 0:2, 0:2)
0:1 Mateusz Michalski - Dariusz Wanat (03:55)
0:2 Filip Stoklasa - Mikołaj Łopuski, Mateusz Zieliński (15:56)
0:3 Bartosz Fraszko - Grzegorz Pasiut, Patryk Krężołek (28:28)
0:4 Patryk Krężołek - Grzegorz Pasiut, Jānis Andersons (55:53)
0:5 Maciej Kruczek - Jesse Rohtla, Dominik Nahunko (57:27)

Sędziowali: Robert Długi, Mateusz Niżnik (główni) - Andrzej Nenko, Kamil Korwin (liniowi)
Minuty karne: 2-14
Strzały: 28-21
Widzów: Bez udziału publiczności

Ciarko STS: Spěšný (Wojciechowski n/g) - Olearczyk, Rąpała; Strzyżowski, Witan, Bukowski - Kamienieu, Piippo; Elo, Viikilä, Sihvonen - Demkowicz, Skokan; Bielec, Wilusz, Biały (2) - Florczak, Glazer; Dobosz, Ginda, Filipek.
Trener: Marek Ziętara.

GKS: Šimboch (Miarka n/g) – Franssila, Paszek (4); Stoklasa, Rohtla (2), Łopuski – Andersons, Zieliński; Michalski, Starzyński, Wanat – Kruczek, Wajda; Fraszko, Pasiut (4), Krężołek –  Mularczyk, Skrodziuk (2), Nahunko, Adamus.
Trener: Piotr Sarnik.