Gościem portalu Hokej.Net w cyklu „Rozmowa Tygodnia” był Riku Sihvonen, który stał się liderem punktacji kanadyjskiej Ciarko STS Sanok. Z 22-letnim fińskim napastnikiem portal porozmawiał między innymi o zaadaptowaniu w nowym otoczeniu, parciu na grę indywidualną oraz kibicach w Sanoku.
Do Sanoka dołączyłeś wraz z początkiem października. Co możesz powiedzieć po blisko dwóch miesiącach pobytu w nowych klubie?
– Na początku muszę powiedzieć, że to świetne uczucie, by grać w hokej w tak trudnych czasach. To już samo w sobie daje dodatkowego „kopa”. Podoba mi się życie w Polsce. To dla mnie zupełnie nowe otoczenie. Jestem podekscytowany możliwością odwiedzenia nowych miejsc. Dla Sanoka hokej jest wielką sprawą i trzeba to dobitnie zaznaczyć. Cieszę się każdą minutą spędzoną na lodzie i w szatni z kolegami.
Pochodzisz z miasta Jyväskylä, które jest większe od Sanoka. Jak się czujesz w mniejszej miejscowości?
– Bardzo dobrze odnajduję się w małym mieście. Wszystko, czego potrzebuję, mogę znaleźć na miejscu, dzięki czemu nie muszę przejmować się drobnostkami.
Finlandia kojarzy się raczej z surowym klimatem. Czy dostrzegasz różnicę w pogodzie między naszymi krajami?
– O tej porze roku w Finlandii jest bardzo ciemno, pada śnieg z deszczem. To świetne uczucie nacieszyć się jeszcze promieniami Słońca w listopadzie. To na pewno dodaje otuchy, ponadto w Finlandii jest chłodniej. W każdym razie, nie brakuje mi jeszcze naszej zimy.
A co możesz powiedzieć o kuchni? Co było Twoim ulubionym daniem w Finlandii, a co posmakowało Ci w Polsce?
– Bardzo lubiłem wychodzić, by zjeść na mieście. Mam jedno szczególne miejsce, gdzie bardzo lubię jadać. Mimo wszystko nasze kuchnie nie różnią się od siebie tak bardzo. W Polsce podoba mi się podawanie zupy przed posiłkiem.
W nowym zespole zadebiutowałeś zaledwie dwa dni po przylocie? Czy było Ci ciężko z marszu wejść do gry?
– Tak, bardzo szybko dostałem okazję do gry, ale starałem się po prostu cieszyć hokejem po długim okresie letnim. Chciałem na nowo doświadczyć uczuć, które towarzyszą mi podczas uprawiania tej dyscypliny. Wygraliśmy mój pierwszy mecz, to było dla mnie bardzo miłe uczucie.
Na swoim koncie masz już 13 punktów za 5 bramek oraz 8 asyst w 12 meczach. Czy jesteś zadowolony z tego wyniku?
– Mogę być całkiem zadowolony. Jeżeli grasz, punkty same przyjdą, prędzej czy też później. Teraz mam okazję zdobywać je dla nowej drużyny, mamy całkiem niezłe tempo i dobrze kreujemy swoje szanse. Najważniejszą kwestią są jednak przewagi, kiedy to można podnieść swoją produktywność.
W ataku występujesz wraz ze swoimi kolegami z Finlandii. Czy dzięki temu w waszej grze jest widoczne lepsze zgranie?
– Na lodzie i poza nim czujemy dobrą chemię. W czasie meczów czujemy dobre zgranie, a kiedy coś nam nie wychodzi, to od razu chwytamy za tablicę taktyczną i spróbujemy wyeliminować mankamenty.
Często decydujesz się na indywidualne rozwiązania. Czy masz w sobie zadatki na lidera drużyny?
– Lubię przetrzymać dłużej krążek i poszukać okazji do wykreowania szans na strzał, czy to w moim wykonaniu, czy też kolegów. W tym sporcie czasem trzeba się jednak zdecydować na indywidualne zagrania.
Na samym początku pobytu w Sanoku miałeś okazję zetknąć się z miejscowymi kibicami. Jakie są Twoje odczucia?
– W mojej opinii, Arena Sanok to dobre lodowisko. Jest tu naprawdę niezły lód, atmosfery dodaje także bliskość kibiców.
W niedzielę wygraliście z mistrzem Polski 3:1. Czy czujesz zaskoczenie?
– Wcale nie uważam, by to była sensacja. Mecz ułożył się po naszej myśli, a o zwycięstwo staramy się w każdym spotkaniu. To była wspaniała wygrana.
– Wcale nie uważam, by to była sensacja. Mecz ułożył się po naszej myśli, a o zwycięstwo staramy się w każdym spotkaniu. To była wspaniała wygrana.
Na co jest stać STS Sanok w tym sezonie? Czy kibice mogą oczekiwać kolejnych niespodzianek?
– Oczywiście, za każdym razem robimy wszystko, by wygrać. Uczucie po triumfie jest wręcz nie do opisania.
W fińskiej Liidze rozegrałeś jeden mecz. Jakie uczucia towarzyszyły Ci podczas debiutu?
– O tym, że wystąpię, dowiedziałem się w tym samym tygodniu, kiedy miał odbyć się mecz. Wystąpiłem wówczas w barwach JYP przeciwko HIFK w Helsinkach. To było coś świetnego, celem każdego młodego hokeisty jest debiut w tych rozgrywkach.
Czy młodym Finom ciężko jest się przebić na najwyższy poziom?
– Wszystko zależy od tego, jak radzisz sobie na lodzie. Niektórym udaje się rozwijać dalej, niektórzy potrzebują więcej czasu, wszystko jest zależne również od tego, w jakim stopniu sam klub umożliwi ci rozwój.
Czy kibice w Sanoku Cię czymś zaskoczyli? Jak wypadają na tle fińskich sympatyków hokeja?
– Tak, i to całkiem mocno! W Sanoku panuje naprawdę świetna kultura kibicowska, mam nadzieję, że kibice jeszcze wejdą na trybuny w tym roku.