fot.: Tomasz SowaTrzeci mecz z rzędu przegrali hokeiści GKS-u Tychy. W zaległym spotkaniu 1. kolejki Polskiej Hokej Ligi tyszanie ulegli Marmie Ciarko STS-owi Sanok 4:5. Tyszanie prowadzili po dwóch tercjach 3:1, jednak sanoczanie w trzeciej odsłonie wrócili z "dalekiej podróży" i w niespełna siedem minut zdobyli cztery gole.

 

 

Tyszanie przystąpili do meczu z mocnym postanowieniem poprawy. Po dwóch porażkach z rzędu poniesionych na własnym lodzie zamierzali pokonać sanoczan, którzy w poprzedniej kolejce pokonali Zagłębie Sosnowiec. 

Tymczasem w 7. minucie to goście jako pierwsi objęli prowadzenia. Krążek na linii niebieskiej wywalczył Ville Heikkinen, dograł do Niko Ahoniemiego, który pokonał Kamila Lewartowskiego w sytuacji sam na sam. Fiński napastnik popisał się precyzyjnym uderzeniem z nadgarstka.

Zawodnicy z „Piwnego Miasta” próbowali o wyprowadzali nieliczne sytuacje bramkowe, które w pierwszej tercji kończyły się fiaskiem, bo dobrze między słupkami spisywał się Dominik Salama.

Podopieczni Andrieja Sidorienki zdecydowanie agresywniej weszli w drugą tercję. Grali wysokim pressingiem, który w końcu przyniósł efekty. W 26. minucie Roman Szturc dostał dobre podanie od Emila Bagina i huknął pod poprzeczkę sanockiej bramki. Czeski napastnik był bardzo aktywny i po jego kolejnym świetnym uderzeniu tyszanie wyszli na prowadzenie, zamieniając na bramkę okres gry w przewadze. 

Tyszanie poszli za ciosem i w 31. minucie trzecią bramkę dla trójkolorowych zdobył Filip Komorski, trafiając w prawe okienko bramki STS-u. Druga odsłona tego spotkania przebiegła pod całkowite dyktando graczy GKS-u Tychy.

Ale w trzeciej odsłonie sytuacja na lodzie zmieniła się o 180 stopni. Goście nie mieli nic do stracenia, więc zagrali agresywniej i odważniej. Sygnał do ataku dał Aleksandr Pawłenko, a w jego ślady poszli kolejni zawodnicy. 

W 47. minucie wyrównującego gola zdobył Sebastian Harila, a w ciągu kolejnych 70 sekund na listę strzelców wpisali się Jere Karlsson i Ville Heikkinen.

Gospodarze znów musieli gonić wynik. Trener Andriej Sidorienko wziął czas i starał się pobudzić swój zespół do ambitniejszej gry. Zdecydował się też na zmianę bramkarza: Kamila Lewartowskiego zastąpił Tomáš Fučík.

Efekt był połowiczny, bo w 52. minucie kontaktowego gola dla GKS-u zdobył Jakub Bukowski, ale na więcej tyszan nie było już stać. Powodzenia nie przyniósł też manewr z wycofaniem golkipera i wprowadzeniem do gry dodatkowego napastnika. Pełna pula pojechała na Podkarpacie.

GKS Tychy - Marma Ciarko STS Sanok 4:5 (0:1, 3:0, 1:4)
0:1 Niko Ahoniemi - Ville Heikkinen, Sami Tamminen (07:00),
1:1 Roman Szturc - Emil Bagin, Alexander Younan (25:22),
2:1 Roman Szturc - Jean Dupuy, Emil Bagin (27:52, 5/4),
3:1 Filip Komorski - Bartosz Ciura, Ondřej Šedivý (30:48, 4/4),
3:2 Aleksandr Pawłenko - Jere Karlsson, Kalle Valtola (42:48),
3:3 Sebastian Harila - Konrad Filipek, Timi Lahtinen (46:22),
3:4 Jere Karlsson - Ville Heikkinen, Sami Tamminen (46:36),
3:5 Ville Heikkinen - Władysław Łysenko, Aleksandr Pawłenko (47:32),
4:5 Jakub Bukowski - Bartłomiej Pociecha, Ondřej Šedivý (51:01, 5/4).

Sędziowali: Bartosz Kaczmarek, Rafał Noworyta (główni) - Jacek Szutta, Andrzej Nenko (liniowi).
Minuty karne: 10-16.
Strzały: 44-36.
Widzów: 991.

GKS Tychy: K. Lewartowski (od 47:33 T. Fučík) - O. Bizacki, O. Kaskinen; O. Šedivý, F. Komorski (2), C. Mroczkowski - B. Ciura, B. Pociecha; J. Bukowski, R. Galant, B. Jeziorski - A. Younan, E. Bagin; R. Szturc (2), A. Boivin (2), J. Dupuy (2) - M. Ubowski, K. Sobecki; S. Marzec, F. Starzyński (2), M. Gościński.
Trener: Andriej Sidorienko

STS Sanok (2): D. Salama - J. Karlsson, K. Valtola (2); K. Filipek, T. Lahtinen (2), N. Ahoniemi (4) - K. Biłas, W. Łysenko; V. Heikkinen, S. Tamminen, A. Pawłenko - B. Florczak (2), J. Höglund; K. Mocarski, J. Mäkelä, S. Harila (2) - B. Rąpała (2); S. Dobosz, L. Miccoli.
Trener: Miika Elomo