Hokeiści Ciarko STS Sanok byli blisko sprawienia niespodzianki z obecnymi Mistrzami Polski GKS Tychy. Ostatecznie to doświadczeni przyjezdni wygrali 3:2, ale po meczu gratulowali dobrej postawy i powrotu Sanoka do Polskiej Hokej Ligi.
W Sanoku zainteresowanie inauguracyjnym spotkaniem było tak duże, że jeszcze kilka godzin przed meczem zabrakło biletów. A obecnie obostrzenia sanitarne spowodowane COVID19 ograniczają halę do 50% dostępnych miejsc.
Przed meczem został odśpiewany hymn Polski przez Mateusza Burczyka a powiew rozpoczęcia sezonu w Sanoku na poziomie Ekstraligi czuć było w mieście od kilku tygodni.
Sanoczanie bez respektu podeszli do aktualnych Mistrzów Polski i nie był to mecz do jednej bramki. Młoda drużyna postawiła się mocnej ekipie z Tychów i dzielnie walczyła o korzystny wynik do ostatnich sekund spotkania.
W pierwszej tercji doświadczeni tyszanie oddali więcej strzałów na bramkę Patrika Spěšnego, ale ten świetnie bronił strzały Michaela Cichego czy Mateusza Gościńskiego. Ale to gospodarze zdobyli pierwszą bramkę gdy Jauhienij Kamienieu ulokował gumę w bramce.
W drugiej odsłonie tyszanie próbowali przebić się przez dobrze ułożoną drużynę z Sanoka ale dopiero w 30 minucie udało im się wyrównać. Przełamał gospodarzy ich były zawodnik Alexander Szczechura, który idealnie z pierwszego krążka trafił w okienko bramki Spěšnego. Świetnej okazji pod koniec odsłony nie wykorzystał Karol Biłaś, który trafił z bliska w boczną część bramki.
Ostatnie dwadzieścia minuta zapowiadało wiele emocji. Atmosferę podgrzewały również decyzję sędziowskie o które nie raz miał pretensje trener gospodarzy Marek Ziętara. Kolejne bramki padły dopiero w 51 minucie i to od razu trzy w niespełna dwóch minut. Najpierw pierwszy raz w tym meczu na prowadzenie wyszli goście. Lot krążka przed bramką po strzale Petera Novajovskego zmienił Christian Mroczkowski. Sanoczanie wyrównali zaledwie 23 sekundy później gdy Marcina Białego podciął Michał Kotlorz. Sędzia Tomasz Radzik wskazał na rzut karny. Skutecznie wykonał go Eetu Elo pokonując Johna Murraya technicznym strzałem po lodzie. Gospodarze długo jednak nie cieszyli się z bramki wyrównującej bo Ladislav Havlík huknął przy słupku zaskakując zasłoniętego bramkarza Sanoka. STS mógł wyrównać za sprawą Elo, ale z bliska po podaniu zza bramki nie zdołał pokonać Murraya. Tyszanie groźnie kontrowali ale Spěšný nie dał się pokonać Szczechurze i Komorskiemu w sytuacjach "oko w oko". W końcówce doświadczeni Mistrzowie Polski nie dali sobie już wyrwać trzech punktów.
Powiedzieli po meczu:
Marek Ziętara (trener Ciarko STS Sanok):
- Mecz piękny bo nikt się nie spodziewał, że taka walka i rywalizacja będzie w tym meczu. Wynik na styku do ostatnich minut, możemy wyjść z Areny z podniesioną głową. Na pewno kilka wniosków się nasuwa, nie można sobie pobłażać. Iść krok po kroku, te kilka kar przy takim przeciwniku czy każdym innym to może kosztować przegrany mecz. Także te dwie stracone bramki, to blokowanie strzałów w tercji obronnej musi być w każdym meczu. Możemy być zadowoleni, ale musimy cały czas pracować, te niuansiki i detale poprawiać. Przede wszystkim wymagać, w końcówce też była reakcja z mojej strony bo mecz kończyła czwarta piątka gdyż trzeci po stracie bramek już nie zagrała bo musi zdawać sobie sprawę , że to nie jest na tej zasadzie że muszą brać mimo że stracili dwie bramki. Grali najmłodsi i jakoś sobie radzili.
Krzysztof Majkowski (trener GKS Tychy):
Dużo niedokładności z naszej strony, ciężko wywalczone trzy punkty. Wydawało się to spotkanie z nasza optyczną przewagą, ale w ogóle tej przewagi nie było widać w strzałach. Każda tercja bardzo na styku i tak do samego końca nie było to rozstrzygnięte także bardzo wyrównane spotkanie. Były dwie niewiadome, jaka jest nasza dyspozycja meczowa oraz nie znaliśmy siły Sanoka. Nasza forma nie jest optymalna a młodzież z Sanoka to czas będzie pracować na ich korzyść. Dzisiaj pokazali, że mają ogromny potencjał a ja ich dobrze pamiętam bo siedmiu uczestniczyło w zgrupowaniach młodzieżowej reprezentacji Polski.
Przed meczem został odśpiewany hymn Polski przez Mateusza Burczyka a powiew rozpoczęcia sezonu w Sanoku na poziomie Ekstraligi czuć było w mieście od kilku tygodni.
Sanoczanie bez respektu podeszli do aktualnych Mistrzów Polski i nie był to mecz do jednej bramki. Młoda drużyna postawiła się mocnej ekipie z Tychów i dzielnie walczyła o korzystny wynik do ostatnich sekund spotkania.
W pierwszej tercji doświadczeni tyszanie oddali więcej strzałów na bramkę Patrika Spěšnego, ale ten świetnie bronił strzały Michaela Cichego czy Mateusza Gościńskiego. Ale to gospodarze zdobyli pierwszą bramkę gdy Jauhienij Kamienieu ulokował gumę w bramce.
W drugiej odsłonie tyszanie próbowali przebić się przez dobrze ułożoną drużynę z Sanoka ale dopiero w 30 minucie udało im się wyrównać. Przełamał gospodarzy ich były zawodnik Alexander Szczechura, który idealnie z pierwszego krążka trafił w okienko bramki Spěšnego. Świetnej okazji pod koniec odsłony nie wykorzystał Karol Biłaś, który trafił z bliska w boczną część bramki.
Ostatnie dwadzieścia minuta zapowiadało wiele emocji. Atmosferę podgrzewały również decyzję sędziowskie o które nie raz miał pretensje trener gospodarzy Marek Ziętara. Kolejne bramki padły dopiero w 51 minucie i to od razu trzy w niespełna dwóch minut. Najpierw pierwszy raz w tym meczu na prowadzenie wyszli goście. Lot krążka przed bramką po strzale Petera Novajovskego zmienił Christian Mroczkowski. Sanoczanie wyrównali zaledwie 23 sekundy później gdy Marcina Białego podciął Michał Kotlorz. Sędzia Tomasz Radzik wskazał na rzut karny. Skutecznie wykonał go Eetu Elo pokonując Johna Murraya technicznym strzałem po lodzie. Gospodarze długo jednak nie cieszyli się z bramki wyrównującej bo Ladislav Havlík huknął przy słupku zaskakując zasłoniętego bramkarza Sanoka. STS mógł wyrównać za sprawą Elo, ale z bliska po podaniu zza bramki nie zdołał pokonać Murraya. Tyszanie groźnie kontrowali ale Spěšný nie dał się pokonać Szczechurze i Komorskiemu w sytuacjach "oko w oko". W końcówce doświadczeni Mistrzowie Polski nie dali sobie już wyrwać trzech punktów.
Powiedzieli po meczu:
Marek Ziętara (trener Ciarko STS Sanok):
- Mecz piękny bo nikt się nie spodziewał, że taka walka i rywalizacja będzie w tym meczu. Wynik na styku do ostatnich minut, możemy wyjść z Areny z podniesioną głową. Na pewno kilka wniosków się nasuwa, nie można sobie pobłażać. Iść krok po kroku, te kilka kar przy takim przeciwniku czy każdym innym to może kosztować przegrany mecz. Także te dwie stracone bramki, to blokowanie strzałów w tercji obronnej musi być w każdym meczu. Możemy być zadowoleni, ale musimy cały czas pracować, te niuansiki i detale poprawiać. Przede wszystkim wymagać, w końcówce też była reakcja z mojej strony bo mecz kończyła czwarta piątka gdyż trzeci po stracie bramek już nie zagrała bo musi zdawać sobie sprawę , że to nie jest na tej zasadzie że muszą brać mimo że stracili dwie bramki. Grali najmłodsi i jakoś sobie radzili.
Krzysztof Majkowski (trener GKS Tychy):
Dużo niedokładności z naszej strony, ciężko wywalczone trzy punkty. Wydawało się to spotkanie z nasza optyczną przewagą, ale w ogóle tej przewagi nie było widać w strzałach. Każda tercja bardzo na styku i tak do samego końca nie było to rozstrzygnięte także bardzo wyrównane spotkanie. Były dwie niewiadome, jaka jest nasza dyspozycja meczowa oraz nie znaliśmy siły Sanoka. Nasza forma nie jest optymalna a młodzież z Sanoka to czas będzie pracować na ich korzyść. Dzisiaj pokazali, że mają ogromny potencjał a ja ich dobrze pamiętam bo siedmiu uczestniczyło w zgrupowaniach młodzieżowej reprezentacji Polski.
Ciarko STS Sanok - GKS Tychy 2:3 (1:0, 0:1, 1:2)
1:0 Jauhienij Kamienieu - Jakub Bukowski, Eetu Elo (11:06, 5/3)
1:1 Alexander Szczechura - Christian Mroczkowski, Michael Cichy (30:24)
1:2 Christian Mroczkowski - Peter Novajovský - Ladislav Havlík (50:04)
2:2 Eetu Elo (50:27, rzut karny)
2:3 Ladislav Havlík - Radosław Galant, Mateusz Gościński (51:45)
Minuty karne: 18-12
Sędziowali: Paweł Kosidło, Tomasz Radzik (główni) - Mateusz Bucki, Marcin Młynarski (liniowi)
Strzały: 26-38
Widzów: 1620
Ciarko STS: Spěšný (Wojciechowski n/g) - Olearczyk (2), Rąpała; Filipek, Wilusz (4), Biały (4) - Kamienieu, Piippo; Bukowski (2), Viikila, Elo - Demkowicz (2), Biłas; Bielec, Witan (2), Dobosz - Florczak (2), Glazer; Fus, Ginda, Łyko.
GKS: Murray (2) (Lewartowski n/g) - Havlik, Novajovsky; Komorski (2), Dupuy (2), Wronka - Seed (2), Kotlorz (2); Kogut, Galant, Marzec - Pociecha, Ciura; Szczechura, Cichy, Mroczkowski - Bizacki (2) Ubowski; Gościński, Rzeszutko, Jeziorski.
GKS: Murray (2) (Lewartowski n/g) - Havlik, Novajovsky; Komorski (2), Dupuy (2), Wronka - Seed (2), Kotlorz (2); Kogut, Galant, Marzec - Pociecha, Ciura; Szczechura, Cichy, Mroczkowski - Bizacki (2) Ubowski; Gościński, Rzeszutko, Jeziorski.